Saturday, February 14, 2009

foliowe torebki i żelazko = recykling


Jakis czas temu natknęłam się na różne wytwory z recyklingowanych torebek foliowych, niektóre rzeczy wydały mi sie całkiem fajne i postanowiłam spróbować. Postanowiłam, ale mi sie zapomniało...aż do przedwczoraj. Napadło mnie nagle w czasie porządków i musiałam już natychmiast przystąpić do działania (nie sprzątnęłam do tej pory... niech żyją kiepskie gospodynie), niestety torebek miałam niewiele dlatego kolorystyka jest jaka jest. Ale pierwsze koty ;)
Zrobiłam niewielką torebkę/saszetkę/piórnik - jak kto woli, w którym będę nosić pisadła. W ten sposób oszczędzę moją torbę przed kolejnym wylanym cienkopisem i podobnymi niespodziankami. Recyklingowy twór jest odporny na pranie, można go do woli szorować i obficie polewać wodą.



Wykonanie jest proste. Torebki foliowe można, choć nie jest to konieczne, pozbawić spodów i uszu. Kilka warstw torebek, zarówno tych super cienkich, jak i grubszych, położyłam na papierze do pieczenia. Potem przykryłam całość jeszcze jedną warstwą papieru i prasowałam aż do połączenia torebek w jedną całość.
Papier do pieczenia można w ostateczności zastąpić zwykłym, jednak trzeba się liczyć z tym, że może się mocno przykleić do torebek - coś o tym wiem, spędziłam w wannie 5 minut z ostrą szczotą i płachtą sprasowanego z folią papieru ;) Na szczęście daje się je oddzielić więc jeśli ktoś niecierpliwy, jak autorka tego bloga, niech się nie waha.


Prawie jak kopertówka ;)


Eksperymentowałam z barwieniem akwarelą, wprasowywaniem wełny akrylowej, folią bąbelkową, naprasowanką (paluch wskazujący) - tu polecam cierpliwość i delikatność, lepiej poczekać do wystygnięcia motywu przed oderwaniem warstwy papieru nośnego. Ostatecznie wyszło mi trochę za sztywne, za dużo chciałam na raz. Kolejna będzie duża torba na zakupy, niestety wieki zanim zbiorę dostateczną ilość foliowych toreb w odpowiednich kolorach ;)


Thursday, February 12, 2009

żelazkowy szał

Popełniłam (w końcu!) nadruki na ciuszkach dla dzieci.
To początek realizacji pomysłu, który od dawna chodził mi po głowie, ja też chodziłam i chodziłam i szukałam odpowiednich ubranek - większość albo ma nadruk, albo jest super cienka, albo prążkowana. Znalazłam, wprasowałam i nieskromnie mówiąc bardzo mi się to podoba.
Na razie znane już motywy, ale robią się nowe.


Marzy mi się maszyna do nadruków na tkaninach, ech....








Bodki, zwane również bodziakami i koszulki dostępne są w P akamerze :)
---------------

Jutro pokaże jeszcze jedno żelazowe szaleństwo, w zupełnie innym stylu i bardzo na czasie bo kryzysowe!

Wednesday, February 11, 2009

leniwy wędrowiec

Niedawno Jaszmurka wymyśliła wyzwanie dla załogi projektantek I lowe scrap - album który nie wędruje jak tradycyjny wędrowiec tylko siedzi sobie spokojnie w domu i raz w miesiącu powiększa się o nowy wpis ze zdjęciem z tego miesiąca. Leniuszek czy domator?

Bazą mojego domowego wędrowca są koperty. Zdecydowałam, że potraktuję go trochę jak pamiętnik i oprócz miesięcznego scrapa wyzwaniowego będę dorzucać do kopert moje zapiski, ważne drobiazgi.





Złożone na pół koperty zszyłam najpierw po dwie , powstały w ten sposób 4 kieszonki (rozcięłam spody kopert) a potem 3 kopertowe pakieciki związałam razem wstążkami.





W styczniu motywy przewodnie to fiolet i turkus + guzik
Na zdjęciu za wiele nie widać ;) ale taki miesiąc - pełen rozmyślań, wymyślań, zlepków liter, kombinacji słów. Parowało i parowało, za wiele jednak nie wymyśliłam ale obiecuję, że lutowy wpis będzie w innym klimacie ;) chociaż nic nie wskazuje na to, że znajdę rozwiązanie.



Monday, February 09, 2009

korale w koszulkach


Drewniane korale zostały ubrane w koszulki powstałe z całkiem nowej koszulki, która po zakupie dokonanym w jakimś zamroczeniu* spoczęła w szafie i miała już nie ujrzeć światła dziennego.
Poza kolorem ... to była katastrofa.
Bez żalu przystąpiłam do darcia jej na strzępy, co polecam przy robieniu takich korali i innych rzeczy, materiał darty wygląda znacznie lepiej niż cięty, sam się zwija i nie strzępi.


Korale mają regulowaną długość, można zawiązać ściśle wokół szyi albo zwisnąć je niemal do pasa.




* zakupy w amoku prawie nie istnieją od czasu pojawienia się na świecie Misi**
Stałam się bardziej wybredna i rozważna, albo to po prostu starość i kiepski wzrok ;) Najczęściej jednak wybierając się po coś dla siebie, wracam z czymś dla niej.
----------------------------------------
**pomijam tu zakupy codzienne, spożywcze, których rzeczywiście dokonuję w stanie nie do końca przytomnym, powtarzając tylko "nie, nie, nie!" z szalonym, rozbieganym wzrokiem dozorcy pilnującego by nie runęła wieża ze słoików lub małe paluszki nie wywiercił dziur we wszystkich ciasteczkach ułożonych na ladzie.